Rozdział 5

-Co ja zrobiłam?- nerwowo chodziłam w kółko po pokoju i powtarzałam te słowa jak jakieś zaklęcie.
-Przecież to nie może się udać!- panikowałam, a w mojej głowie tłoczyło się coraz więcej myśli.- A jak stanie się tak jak w tedy? Zapomnę tekstu i co w tedy?- spojrzałam na zdezorientowanych przyjaciół, którzy siedzieli na moim łóżku i przyglądali się mym poczynaniom. Gdyby tego jeszcze było mało Michał wpychał w siebie całe garście żelek i gdyby nie to, że mu cholernie zazdrościłam, że on może je jeść to pewnie puściła bym pawia na środku tego dywanu. Podeszłam zdecydowanym krokiem do chłopaka, a on zafascynowany ile ,,wężów'' wychodzi mu z buzi nawet nie zorientował się, że stoję już blisko niego. Szybkim ruchem uderzyłam w paczkę, a ona opadła na podłogę. Michał wyglądał w tym momencie jakby miał się popłakać.
Wstał gwałtownie z miejsca i wbił we mnie swój morderczy wzrok, a ja zaczęłam rechotać. Wszystko by było ok gdyby nie to, że to wyglądało jakby robił zeza.
-I czego się ryjesz!- fuknął - moje biedne, niewinne niczemu...- zaczął mamrotać pod nosem i ukląkł nad rozwaloną paczką żelek.
-Przepraszam, nie powinnam.- powiedziałam cicho siadając na brzeg łóżka i wbijając swój wzrok w moje bose stopy.- Po prostu nie wiem jak mam sobie z tym poradzić...- szepnęłam.
-Ej... co się stało?- Tomek pogłaskał mnie po plecach i spojrzał na mnie czule.
-Bo, bo ja się zgodziłam wystąpić jutro na tym dniu Idola...- moje oczy badały teraz dokładnie jego twarz, była na pewno ciekawsza od moich nóg.
-Zgodziłaś się zaśpiewać?- wymamrotał Michał nadal klęcząc na kolanach, ale teraz już opychając się drugą paczką jego ,,wężów'' . Pokiwałam twierdząco głową.- Julia!- wrzasnął i podleciał do mnie przytulając mnie.
-Tak długo na to czekałem aż wreszcie to się stanie- szeptał mi do ucha nie odrywając się ode mnie.
-Kiedy znowu zaśpiewasz- ciągnął.- nawet nie wiesz jak wspaniale będzie usłyszeć znowu twój głos.
Chwycił mnie za ramiona odsuwając delikatnie i zaczął patrzeć mi głęboko w oczy. Widziałam w jego oczach radosne ogniki, a na twarzy zagościł radosny uśmiech.
Cieszył się... Ale dlaczego? Przecież nie jestem wyjątkowa... Prawda? Ja tylko czasami śpiewam...
Nawet nie przy nim... Przy nikim tego nie robię, boję się...
-Ale ja się boję, boję się, że nie dam rady, że tamto się powtórzy, a ja stchórzę i znowu ucieknę...
A każdy znowu będzie się śmiał...- w moich oczach wyczułam łzy nie, nie mogę płakać to było kiedyś...
Ale nadal to doskonale pamiętam...

-Jula gotowa jesteś?- ciepły głos Oli'ego otulił moje uszy, a ja wesoło uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Tak za ile wchodzimy?- spytałam.
-Pół godziny, nagłośnienie jeszcze sprawdzają.-spojrzał na mnie po czym posłał mi radosny uśmiech-Pokarz mi się tutaj...-chwycił mnie za dłoń i powoli zaczął okręcać.-ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję, ale więcej szpilek w życiu nie założę!-zrobiłam grymas na co on się tylko się zaśmiał. 
-Ale w niebieskim ci do twarzy-założył mi niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Oj no weź nie słodź mi już tak i tak pewnie wyglądam jak dorodny burak.-uśmiechnęłam się.-
Pójdę jeszcze do Elizabeth chciała jeszcze poprawić mi makijaż.-oznajmiłam i już mnie nie było.
Wolnym krokiem zmierzałam do garderoby, a w mojej głowie siedziała tylko jedna rzecz
,,zaraz spełni się moje marzenie''
Przechodząc przez kolejne korytarze uśmiechałam się jak głupia do każdego kto koło mnie przechodził. Moją uwagę zwrócił chłopak o hipnotyzujących, niebieskich oczach, który odwzajemnił mój uśmiech w dość uroczy sposób. 
-Julia!-usłyszałam krzyk. ,,no to zaraz się zacznie'' westchnęłam i przerzuciłam wzrok na Michała, który jak zawodowy sportowiec przeskakiwał stojące na jego drodze przeszkody, żeby zaraz znaleźć się przy mnie.- Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Mój Józek zaraz będzie występować na tej scenie przed setkami, tysiącami, a nawet może przed milionami widzów!- setki? tysiące? miliony? 
O Bosz... ja... ja nie dam rady... ja o tym nie pomyślałam...
Co by teraz zrobił Matty? Poddał się? Nie, nie ten Matty, którego ja znam. Pójdę tam chociaż nie wiem jak bym się bała. Postanowiłam i uśmiechnęłam się do siebie.
-No wiesz ile mogę na ciebie czekać?! Zaraz wychodzisz na scenę, a ty sobie pogaduszki urządzasz? Choć tutaj muszę jeszcze ci makijaż poprawić, żebyś się nie błyszczała.
~*~
Jeszcze 30 sekund powtarzałam słowa kamerzysty czekając na chwilę wyjścia na scenę.
-5...4...3...2...1 wchodzisz!-donośny krzyk wyrwał mnie z rozmyśleń, a ja popędziłam na scenę, ale to co tam zobaczyłam wymijało moje najśmielsze sny. Ci wszyscy ludzie... 
Jest ich tak dużo... Boże ja nie dam rady...
,,Julia ja w ciebie wierzę. Uda ci się.'' usłyszałam cichy głos w mojej głowie. 
-Przepraszam Matty.-szepnęłam i ze łzami w oczach zbiegłam ze sceny.
Za kulisami usłyszałam śmiech jakiegoś chłopaka, spojrzałam się w jego kierunku. I co zobaczyłam? Jakąś piątkę chłopaków.
-I tak się dzieje kiedy bierze się jakieś niedoświadczone dzieciaki, z wysoką samooceną do występowania.- komentował jeden.
-Wiesz, zawsze uważałem, że Olly ma dobre pomysły, ale nad tą bym się jeszcze trochę zastanowił.- dorównał mu drugi.
-Harry... przecież sam miałeś tremę jak pierwszy raz występowałeś.- powiedział jakiś pasiasty i spojrzał się na niego wymownie. 
-Właśnie, a po za tym ona ponoć jeszcze nie występowała przed większą publiką i to nic dziwnego, że się wystraszyła.- powiedział blondyn. Czekaj. Chwila, przecież to jest ten chłopak z korytarza.
-Ale jak już się zgodziła występować to mogła by się chociaż przyłożyć do prób, przecież ona zapomniała tekstu.- zaczął nadmiernie gestykulować, a z moich oczu popłynęło jeszcze więcej łez.
-Miło się kopie leżącego, co?- szepnęłam, a cała piątka odwróciła się w moją stronę.- Nie masz kurwa zielonego pojęcia dlaczego się zgodziłam, więc może zachowaj te swoje gówno warte uwagi dla siebie!- wrzasnęłam podchodząc bliżej niego.- Nie masz kurwa pojęcia...-szepnęłam i ominęłam go biegiem zmierzając do garderoby. Schowałam się w koncie za toaletką uwalniając na światło dzienne potok słonych łez spływających swoją nieokreśloną drogą po policzku.
-Tchórz... pierdolony tchórz...- ,,zresztą jak zawsze'' odezwał się ten wredny głos we mnie.

-Julia... Julia wszystko w porządku?- poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Spojrzałam po kolei na twarze moich przyjaciół, które wyrażały strach i zaniepokojenie. Mój oddech był przyśpieszony, a na policzkach czułam łzy chłodzące moje rozgrzane policzki. Pokiwałam przecząco głową i wybiegłam z pokoju. Za dużo, za dużo przeżyć jak na jeden dzień. Wbiegłam do kuchni i napisałam krótkie ,,wychodzę''.
Zamykając z hukiem drzwi. Wolnym krokiem zmierzałam ku parku próbując jakoś ujarzmić huragan panujący w mojej głowie. Ten blondyn i pasiasty... o Boże... nadal nie wieżę, że ja ich w tedy nie rozpoznałam. Wiem, to było dawno, ale powinnam pamiętać takie rzeczy.
Usiadłam pod ,,moim'' dębem i przyglądałam się bawiącym dzieciom, przechodzącym parom i ludziom, którzy tak jak ja przyszli tutaj, żeby zapomnieć o swoich problemach. 
-Kurwa- uderzyłam głową o pień drzewa. Przeklinałam się w myślach za moje tchórzostwo.
Wyjęłam telefon z kieszeni kurtki dżinsowej, którą zdążyłam jeszcze zabrać przed wyjściem z domu. 
Jak na zawołanie zaczęła lecieć piosenka Eda Sheerana ,,Kiss me'' sygnalizująca kogoś chętnego na rozmowę ze mną. 
Patrysia 
Z niedowierzaniem odebrałam telefon.
-Słucham?- próbowałam opanować wszystkie emocje i skupić się na rozmowie.
-No to słuchaj, ale uważnie.- jej rozkazujący ton wchłonął się w moje uszy, a ja z zaciekawieniem czekałam z jakiego to powodu moja kochana siostrzyczka do mnie dzwoni.- dyrcio zrobił nam wcześniej wakacje i już w sobotę wychodzę z tej budy, więc odbierz mnie tak koło 14:00. Ok dzięki pa.- jak zawsze nie dopuściła mnie do słowa. Z ciężkim westchnieniem wstałam z mojego ulubionego miejsca i ruszyłam w stronę powrotną do domu. Już za dwa dni przyjedzie do mnie siostra... Zresztą zaczynają się wakacje i tak nie będzie miała dla mnie czasu, ja dla niej tak samo, za tydzień lecę do Anglii.
_________________________________________________________________________________ 

Cześć ;)
Rozdział miałam już skończyć tydzień temu, ale mocno posprzeczałam się z takim jednym na Facebook'u i później nie byłam już w stanie dokończyć pisania. Jak już pewnie zauważyliście do opowiadania wkroczyła właśnie Patrycja-siostra Julii. Oczywiście będzie jej tutaj więcej, a z jej osobą będą się wiązały różne konflikty i takie tam, niestety na razie nic nie zdradzę.
Ciągle przypominam o zasadzie

CZYTASZ

=

KOMENTUJESZ

Następny rozdział? Postaram się jutro, ale nie obiecuję aż się dziwię, że dzisiaj miałam chociaż chwilę żeby coś dopisać do tego. Moje spotkanie z przyjacielem, którego nie widziałam od początku wakacji przedłużyło się i się dziwię, że się nie spóźnił do cioci xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz